Niejeden z nas marzył w dzieciństwie o wizycie w Disneylandzie, ale teraz, kiedy o świecie wiemy nieco więcej, a nasza tolerancja na dziwactwa znacznie wzrosła, park Disneya wydaje nam się być czymś wyjątkowo nudnym i żałosnym. Wszakże istnieją fajniejsze wesołe miasteczka niż jakiś tam infantylny, mainstreamowy Disneyland.
Malutkie uliczki, miniaturowe domki, a do tego imperator, cesarzowa i parlament - to nie tylko park rozrywki - to prawdziwa społeczność, do której można się przyłączyć! Pod warunkiem posiadania odpowiedniego wzrostu, albowiem w tym arkadyjskim państewku
żyje sobie ok. 100 karłów, które oprócz tego, że serwują gościom mini-posiłki, dwa razy dziennie wykonują, dla swych gości, efektowne szoł – balet i break dance to podstawa. Miejsce to jest podobno tak popularne, że do 2014 roku ma już tu mieszkać
1000 karłów!Z drugiej strony – żyjemy w XXI, a w dalszym ciągu wiele osób doznaje orgazmicznej przyjemności podczas oglądania karzełkowych popisów...
Położony ok. 80 km od Wilna park ma przypomnieć wizytującym mroczny czas komunizmu. Wygląda to mniej więcej tak – wycieczkowicz maszeruje sobie po drewnianych kładkach i konstrukcjach wzorowanych na tych z radzieckich gułagów. Wokół zerkają na odwiedzającego monumentalne, socrealistyczne pomniki wielkich budowniczych komunizmu, cały „park rozrywki”
otoczony jest kolczastym drutem, a gdzieniegdzie stoją wieżyczki, gdzie uzbrojeni żołnierze pilnują, aby nikt za szybko tego miejsca nie opuścił.W ramach relaksu można przekąsić jeden ze specjałów radzieckich kuchni i strzelić „kielona” z Leninem.
A oto miejsce, które ma za zadanie zaznajomić najmłodszych gości z humorem szaletowym. Czego tu nie ma? Na przykład taka górska kolejka im. „Psiego bąka" zawiezie rozradowaną dzieciarnię na magiczną wycieczkę dookoła wielkiej kupy, a z zada jednego z kundli wyciągnąć można pyszne cukierki.
Oprócz tego wśród atrakcji duńskiego parku znajduje się defekująca mrówka, rzygający szczur i przyprawiające o zawroty głowy kręcące się krzesełka, nazwane „urżniętym żółwikiem”.Wstęp tylko od 18. roku życia. Park ten odwiedzany jest bardzo często przez młode koreańskie małżeństwa, które z racji na swoją nieśmiałość chcą spędzić tam swój miodowy miesiąc. No bo co jak co – miejsce takie jak to stanowi potężny stymulant.
Oprócz 150 rzeźb o tematyce seksualnej i kopulujących figur, można tu zobaczyć całe stado wszelkiej maści penisów i fallicznych fontann, a nawet obejrzeć „instruktażowy film” czy pojeździć na "masturbującym rowerku".
Panie, które chcą skorzystać z toalety muszą pociągnąć...klamkę o wiadomym kształcie. Po takiej wycieczce można dostać zawału serca w jednym z miejscowych hoteli.
Park rozrywki, gdzie główną atrakcją jest zmartwychwstanie dwudziestometrowego, plastikowego, świecącego Jezusa. Mesjasz z martwych powstaje co 30 minut, więc każdy może cud ten zobaczyć kilkukrotnie.
Równie „wesołym” elementem jest krzyżowanie robo-Jezusa wśród laserowych rozbłysków i galonów sztucznej krwi. W oczekiwaniu na kolejną egzekucję turyści mają czas na przekąszenie shoarmy, zrobienie sobie pamiątkowego zdjęcia z plastikowym osiołkiem i obejrzenie tańca brzucha w wykonaniu otyłych mężczyzn, wijących się w takt arabsko-latynoskiej muzyki.
Wesołe miasteczko zbudowane z koparek i innych maszyn konstrukcyjno-gospodarczych. Można pośmigać sobie spychaczem, pobawić się na koparkowym rollercoasterze czy „dać się nabrać” przez wielki nabierak.
Chiński park pełny legendarnych i historycznych figur oraz scen przez nich odgrywanych. Oprócz odniesień do konfucjanizmu czy buddyzmu największą atrakcją tego miejsca jest
mitologiczna wizja dziesięciu sal piekła, gdzie trafiają dusze po śmierci aby w niewyobrażalnych męczarniach odpowiedzieć za swe grzechy.
Boki zrywać!
Stereotyp łamania praw autorskich przez chińskich producentów jest wszystkim znany. Pół biedy jeśli chodzi o buty czy grę na konsolę Pegasus.
Oni potrafią skopiować nawet i cały Disneyland!
Miejsce to powstało w 1986 roku i dopiero parę lat temu, dzięki japońskim dziennikarzom, prawnicy Disneya zagotowali się ze złości na wieść o tym, że chiński Kaczor Donald zarabia niezły hajs na podszywaniu się pod oryginalny drób z Ameryki.
Źródła: 1,
2,
3,
4,
5
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą