:Sawpel
Uzasadnienie ustawodawcy to jest "plepleplepleple" i można je skrócić do "Obrażajo, a my silni i potężni i będziemy ścigać". To jest oderwana od rzeczywistość populistyczna nowomowa. Takie rzeczy rozwiązuje się tylko na drodze dyplomatycznej. Taka jest przyjęta na świecie reguła. Dlaczego? Bo jest jedyną skuteczną, przy jednym założeniu - kraj ma jakiekolwiek karty przetargowe i jest poważany. Skomplikowana sprawa naczyń połączonych. Samemu nikt nic nie ugra. Izrael również.
3. Forma:
Każda ustawa, która jest częścią prawa międzynarodowego powinna być dyskutowana. To nie jest tak, że my mamy swoje własne ustawodawstwo, a reszta niech spierdala.
Do tego dochodzi coś takiego jak dobry ton. Sprawy drażliwe, które mogą wpłynąć na relacje bilateralne zawsze są dyskutowane. Powołuje się zespoły naukowe zainteresowanych stron i prowadzi polemikę - jak zespoły dojdą do porozumienia, dopiero pcha się to politykom. Zresztą każda ustawa trudna, która może wywołać międzynarodową gównoburzę powinna również przechodzić przez taki tryb.
Zaskoczę - ta również była konsultowana. Tylko, że do przecinka. Czyli kiedy mowa o "polskich obozach".
Potem dopisano całe to pierdolenie o bliżej nieokreślonym złym wyrażaniu się o narodzie polskim - o którym będzie decydował IPN mający tutaj moc sądowniczą (to dość ważne).
Innymi słowy, żeby ci to wyklarować. Podawałem już ten przykład. Jeżeli ja (nie pracuję jako naukowiec) napiszę 102 książki o kwestii ratowania żydów - będę cacy. Jeżeli w swojej 103 książce zajmę się szmalcownictwem to w gestii IPN będzie stwierdzenie, czy jestem cacy, czy może jednak bebe.
I własnie o tą uznaniowość tyczy się wojna. Ja na przykład bałbym się przy obecnej napince politycznej badać kwestie szmalcownictwa w Polsce. Bo zdaję sobie sprawę, że niezależnie od faktografii, źródeł i nawet wieloletnich badań - zostałbym wyklęty przez naszych patriotów. To nie jest normalne.
I jeszcze jedno co do IPN. IPN, jak wspomniałem według ustawy nie tylko skarży, ale i sądzi. A IPN w tej kwestii nie powinien być żadną stroną. W ogóle nie powinien zajmować się tą tematyką, ani w kwestii pisania ustawy, ani jej respektowania. Dlaczego? Po prostu - CHUJA SIĘ ZNA.
IPN zajmuje się od lat wyklętymi, ubecją i teczkami. Pamięć narodowa to tylko 45-90. Tam nie ma historyków od holocaustu, (dżizas qrwa ja pierdolę). No dobrze jest Adam Puławski, chyba jako jedyny. A nie, czekaj. Chcą go wyjebać
A naukowców od holocaustu mamy sporo. Jednych z najlepszych na świecie. Cały czas jest wpizdu konferencji międzynarodowych. Przyjeżdżają naukowcy z Izraela, przyjeżdżają z Niemiec, przyjeżdżają z USA, przyjeżdżają z Francji. Mamy jednych z najlepszych historyków od tematu, a tematy trudne są dyskutowane od lat.
Zatem jeżeli uważasz, że nie powinno być konsultacji na poziomie międzynarodowym (z czym ja się w tej kwestii zgodzić nie mogę), to słodkijezuwmorelach - czemu nie było ich tak jak należy u nas? Są ludzie z Państwowej Akademii Nauk, są ludzie z Żydowskiego Instytutu Historycznego, są ludzie z Centrum Badań nad Zagładą...
Od strony technicznej to wygląda tak, że mając u siebie najlepszych mechaników, decyzję o metodzie naprawy samochodu podjął serwisant AGD.