< > wszystkie blogi

Dyskusyjna kariera emigranta joinera...

Z oficera na joinera, czyli zawrotna kariera...

Początek...

24 marca 2024
Zastanawiacie się pewnie czasami, jako potoczyłoby się Wasze życie, gdyby w ciągu jednego dnia wywrócić je całkowicie do góry nogami? Ja przeżyłem to kilkukrotnie i mam nadzieję. że ów limit się wyczerpał... hmm, jaki tekst powoduje, że Los, ten wredny skurczybyk zaciera łapki i zbiera się do wyrzucenia trzech szóstek dwoma kośćmi... ale cóż, może Pani Nadzieja nie będzie gorsza...
Wracając do tematu przyznaję, że wylądowanie w Londynie kilkanaście lat temu było aktem desperacji porównywalnej z wypożyczeniem kajaka w celu przepłynięcia Pacyfiku zaczynając od źródeł Dunajca.
Pierwsze lata były podobne do śmieciowego jedzenia, niby coś jesz, niby wiesz, że powinieneś być najedzony. ale tak naprawdę to g.. z tego wychodzi i nic więcej...


Wtedy też, gdy już opuszczałem Lądek Zdrój [wszyscy wiedzą, że nie ma miasta Londyn, to przecież oczywista oczywistośc] postanowiłem omijać tzw polonię szerokim łukiem. Nie do końca się to udało, ale teraz, z perspektywy czasu jaki minął wiem, że wyjazd do Yorkshire była decyzją szaloną ale i bardzo dobrą.
Dlaczego szaloną? Bo to trzeba porównać do przeprowadzki z Warszawy [ze wskazaniem na Pragę z początku lat 90-tych ubiegłego wieku] do Wałbrzycha [z calym szacunkiem dla miasta i jego mieszkańcow] również z tamtych lat - kto był i widział ten wie...:)
Generalnie Yorkshire to w dawnych czasach było miejscem, gdzie raczej nikt nie przyjeżdżal z własnej woli. Nie mówię tu o rdzennych mieszkańcach, ale o tych, którzy mieli wydobywać rudy z głębi ziemi i pracować w lokalnym przemyśle. To coś jakby Australia, tylko bez konieczności płynięcia na drugi koniec świata. Dość powiedzieć, że poważnym problemem [nie tylko zresztą w Yorkshire] był chów wsobny w wykonaniu mieszkańców miast, miasteczek i wsi..
Do tej pory, gdy wyjdzie się w sobotnie przedpołudnie do centrum miasta [a nasze miasto to raczej miasteczko, nie metropolia], zwłaszcza jak w tygoniu wyplacane były różnego rodzaju benefity można spotkać ludzi, których Scully i Mulder zakwalifikowali jako eksperymenty dokonane na ludzkości przez kosmitów lub też samych kosmitów [coś jak Robal przebrany za byłego ministra MEN :)]
A dlaczego dobrą? Bo po pierwsze spotkałem tu ostatnią miłość mojego życia. Po drugie mogłem zobaczyć coś więcej niż tylko Londyn. A po trzecie... w zasadzie punkt pierwszy jest wystarczający i wyczerpujący.

Zostawmy jednak te ogólniki.
Joiner Carpenter to monter stolarz. Co ciekawe, każdy Carpenter uznany może być za Joinera, ale nie każdy Joiner będzie pracował jako Carpenter. To kwestia umiejętności, zdolności i doświadczenia.
Stolarz pracuje głównie z drewnem, chociaż patrząc na rynek budowlany w UK na prawdziwe drewno stać jedynie tych bogatych. Reszta cieszy się z płyt MDF, płyt wiórowych i innych materiałów drewnopodobnych.
Monter zajmuje się wszystkim, dzisiaj stawia ściany z profili metalowych i płyt gipsowych, jutro wstawia drzwi a pojutrze boksiki zasłaniające wszelkiej maści rury i inne niedoskonałości.

Zaczynając w Londynie nie posiadałem żadnych narzędzi, więc pracowałem za najniższą stawkę byle tylko zorientować się o co chodzi i co z czym się je.
[może nie aż tak. ale początki były podobne, nawet kolor kakakakasku się zgadza w odróżnieniu od koloru skory ;)]

https://www.youtube.com/watch?v=ErpOjg9y_R8

Nie były to łatwe miesiące ale cóż. coś za coś. Później był zakup najtańszej wkrętarki Makity i miarki w markecie budowlanym, później impack driver i poziomicy, później jeszcze cos i tak dalej... Wtedy pracowałem z Polakami i nie było to coś. do czego chciałbym wrócić. Ale jako szkoła pracy było to dobre doświadczenie.
Ze mną było trochę tak jak z tym chłopcem, który na rogu 5th Avenue czyścił buty, potem kupił fabrykę szczotek, potem fabrykę past do butów a gdy już mógl kupić całą ulice wtedy zmarł dziadek Rothschild i już nie musiał pracować. Podobieństwo jest na poziomie takim, że po prostu moja siostra mnie spłaciła ze spadku i dzieki temu mogłem kupić pierwszy prawdziwy set narzędzi Makity [coś jak to poniżej tyle że z kilkoma dodatkami]

https://www.toucantools.co.uk/makita_18v_brushless...

no i auto, Volvo XC70 2002 wersja Blue Ocean , echhhh, piękne auto... nieważne... tu jest podobne, tyle że kierownica nie po właściwej stronie ;)

https://canyonstateclassics.com/vehicles/1210/2002...

Dzięki temu stałem się w miarę niezależny od warunków narzucanych przez firmę zatrudniającą no i stawka godzinowa poszła do góry z uwagi na własne narzędzia. A że przy okazji zostałem tzw Formanem, czyli coś jak brygadzista, ale w praktyce wszystko na głowie, od dostaw po sprzątanie przed końcem pracy.
Auto dawało możliwośc wyjazdu poza Londyn. Nie wiem, czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę z faktu, iż Polacy mieszkający w Londynie [przynajmniej ci z którymi miałem do czynienia] myśleli. że całe UK wygląda jak Londyn, czyli brudno, bez zieleni i drogo,,, To jakby ktoś zamieszkał w Warszawie i ocenił przez jej pryzmat całą Polskę.
Wtedy też poznałem moją obecną małżonkę mieszkającą z geograficznego punktu widzenia po drugiej stronie Anglii. Początkowo jeździłem do Niej szybkimi kolejami... Tu też będzie echhh... Coś wspaniałego, zwłaszcza jak się wykupi miejsca w Strefie Ciszy... To był prawdziwy relaks po tydoniu pracy gdy pędziłem na pólnoc no i odpoczynek po ''pracowitym weekendzie w łożku'' gdy wracałem na południe.
[tu dla ciekawych, ,można sprawdzić cenę za tę przyjemność:)]

https://www.thetrainline.com/trains/great-britain/...

Pracowałem, odkładałem funty i kupowałem kolejne narzędzia. I tak do czasu gdy mogłem spokojnie stwierdzić, że mogę narzędziowo ogarnąć każde zlecenie z zakresu monterki.
A wtedy przyszedł czas na uregulowanie sprawy kompetencji pracowniczych. W UK obowiązywały i obowiązują dalej karty CSCS [The Construction Skills Certification Scheme] w kolorach od białej do czarnej, które określają poziom kompetencji w danym zawodzie. Podstawowa biała pozwalała na sprzątanie na placu budowy, co oczwywiście nie przeszkadzało w normalnej pracy.
Następna jest zielona, czyli labour czyli pomocnik. Tą się robiło po wpłacie kilkuset funtów w kilku centrach w Londynie, legalnie i po polsku :)
Obecnie pracuję na karcie niebieskiej [nie tej policyjnej, przemocowej, nie mylić pojęć proszę;)] czyli skilled worker czyli normalny pracownilk z uprawnieniami i umiejętnościami. Aby ją zdobyć przez rok miałem nad głową supervisor'a, któremu musiałem wysyłać zdjęcia z wykonywanych czynności wchodzących w zakres moich zdobywanych kwalifikacji, coś jak studia zaoczne połączone z pracą zdalną, tyle, że to supervisor był zdalny :):):). Jako że wybrałem zawód Joiner Carpenter to też i taki teraz mam wpisany na karcie. Karta ważna jest przez 5 lat, potem testy i znów kolejne pięć i tak do emerytury.
Moje narzędzia od pierwszego dużego zakupu wymieniłem już kilkukrotnie, pozostając przy Makicie. Oczywiście zachwycam się Festool-em czy najnowszymi zabawkami Milwaukee, ale ostatecznie i tak kupuję Makitkę, tak dla zasady.
O tym, czy warto to wszystko dalej ciągnąć i z czym to się wiąże będzie w kolejnej części, bo teraz czas szykować niedzielny obiadek dla dwojga :)
PS. Jeżeli Czytelniczko lub Czytelniku dotarłeś aż dotąd to chylę czoła i pozdrawiam gorąco :)
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
  • Miałem 28 lat, gdy zostałem oficerem... Miałem 45 lat gdy zostalem [wtedy jeszcze początkującym] joinerem czyli po polsku monterem. I tu od razu prośba o wyrozumiałość. W Polsce moje prace remontowe ograniczały się do całkowitego minimum. Nie pracowałem na budowach, nie miałem znajomych budowlańców a narzędzia ograniczały się do śrubowkręta, starych kombinerek i wkrętarki Black&Decker. W związku z tym nie wiem [ale się domyślam;)] jak nazywać poszczególne czynności, narzędzia, maszyny czy materiały w języku polskim. Nie pracuje z innymi Polakami lub Słowianami w brygadach czy grupach. Wręcz unikam takich ekip. Dlaczego? Może kiedyś o tym napiszę. Tak więc hejtowanie nic nie da. Po prostu w pracy używam wyłącznie języka angielskiego, w domu natomiast polskiego gdyż żona ma jest Polką w najlepszym tego słowa znaczeniu...
  • Informuj mnie o nowościach na blogu
  • RSS blogu azahielsghost666
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi