Kiedy Brooke Rothshank została mamą, nie mogła już poświęcać na malowanie takiej ilości czasu jak kiedyś. Ale szybko znalazła rozwiązanie swojego problemu - po prostu zaczęła malować mniejsze obrazki. I trzeba przyznać, że wychodzi jej to znakomicie.
Wcześniej Brook skupiała się na malowaniu farbami olejnymi i akrylowymi, niektóre z jej dzieł były nieduże, ale nie miniaturowe. To się zmieniło po wycieczce na pokaz miniaturowych dzieł Toma Bishopa w Chicago. Kilka lat później okazało się, że wychowywanie dwójki dzieci nie idzie w parze z malowaniem wymagających obrazów, ale z drugiej strony Brooke nie chciała kompletnie rezygnować ze swojej nowej pasji. I tak pojawił się plan malowania jednego obiektu dziennie.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą