:triskal i teraz już chyba nie mówimy o tym samym
A że jestem nieco podminowana, więc będę dociekać.
Stwierdziłeś, że skoro zadzwoniła do mnie, nie było to nic poważnego, tak? Odpowiedziałam, że miała spotkanie z ciężarówką i wylądowała w rowie - i nadal twierdzę, że że to dosyć poważna sprawa. Bo mogłaby zadzwonić po małej stłuczce i się pożalić, umilając sobie pogawędką ze mną czas oczekiwania na policję.Tutaj dziewczyna była tak roztrzęsiona, że zamiast do kogoś z rodziny czy jakiegoś aktualnego chłopaka, zadzwoniła do mnie. Owszem wie, że zawsze może na mnie liczyć, chociaż mimo wszystko nie spodziewałabym się, że w takiej sprawie zwróci się do mnie o pomoc. Pomogłam na tyle, na ile mogłam - zebrałam informacje jak się czuje, zapytałam, czy chce, żebym kogoś zawiadomiła (mam dostęp do jej notesu z telefonami - tak na wszelki wypadek), zapytałam czy wezwała policję i wysłałam do niej pracowego kierowcę, żeby nie była tam sama. A teraz czekam.
I owszem, masz rację - pewnie za jakiś czas jak ochłonie, stwierdzi, ze miała szczęście, bo mogło się to znacznie gorzej skończyć. I poradzi sobie z pewnością. Ale to potem. Teraz sądzę, że jest to dla niej poważna sprawa. Dla mnie też. Ale być może się nie znam.
No. Jakoś tak