ICBO LXXXVI - ptasia grypa według onetowców
Narasta zagrożenie ptasią grypą. Co to jest i jak z tym walczyć - to postarają się wyjaśnić nasi najlepsi eksperci. Onetowcy.
- Mój kolega Jasiek Sowa, nie wie co ma zrobić, szczepionki wszystkie już pobrał, ale co dalej, pomóżcie coś na to, może macie jakieś pomysł?
- Jeść dużo surowego czosnku i kiszonej kapusty, to wzmacnia organizm.
- Witaj! Moja sugestia jest taka, że skoro już pobrał szczepionki to wskazane jest aby się zaszczepił.
- A co ma zrobić Hirek Wrona i Agata Wróbel? A Mariusz Szczygieł?
- To dlatego Jerzy Dudek nie bronił w meczu z Anglią!
* * * * * * *
- A jakie są objawy tej ptasiej grypy u ludzi?
Krótka i zabójcza historia o niepełnoletnim rewolucjoniście przeciwko jednemu słusznemu ustrojowi.W 1977 roku (miałem siedem lat) mój nieżyjący już ojciec zabrał mnie do Moskwy przy okazji delegacji Związku Metalowców Polskich na oficjalne obchody rocznicy.
Mieszkaliśmy wtedy w pięknym socrealistycznym hotelu (kryształowe żyrandole, płaskorzeźby, wielkie pokoje, obrazy sławiące trud ludzi pracy), z delegacjami z kilkunastu innych krajów.
W jednej z salek niedaleko recepcji urządzono "ołtarzyk” ku czci wodza rewolucji.
Na podwyższeniu stało, otoczone czerwonymi flagami popiersie.
Pod popiersiem pięknie wydane, oprawione w skórę "Dzieła Zebrane” oraz różne socjalistyczne bibeloty.
Samo popiersie przystrojone było zaś jedwabną szarfą do której przyczepionych było kilka znaczków z różnych zjazdów partii, tak zwana trzygłowa hydra (Marks, Engels, Lenin) oraz perełka tego zbioru Lenin Dzieciątko (przedstawiający młodego Lenina z sierpem i młotem).
Byłem zafascynowany tymi znaczkami. Były tak piękne, że mogłem się w nie wpatrywać godzinami. Błyszczały na tej szarfie jak gwiazdki na niebie.
Ale pewnego dnia stało się nieszczęście. Szarfa zniknęła. Została skradziona. Co się wtedy działo. Była milicja i KGB i jeszcze jacyś inni, których nawet oficer KGB się bał. Przesłuchiwano wszystkich pracowników hotelu, oraz członków delegacji. Jak kamień w wodę.
Jakimś dziwnym trafem nikt nie sprawdził jednak mojego pluszowego misia z plecakiem, którego ojciec kupił mi w "Uniwermagu".
Sprawa wydała się dopiero na dworcu kolejowym w Warszawie, gdy ojciec ukuł się o szpilkę wystająca z misiowego plecaczka. Mało nie dostał zawału.
Rodzice tak się bali, że zakopali szarfę w metalowej kasetce w piwnicy jak jakieś zwłoki.
Wykopaliśmy ją dopiero 1992 roku. Okazało się wtedy, że znaczki są ze złota i srebra, zaś czerwone elementy z czegoś co przypomina koral.
Ojciec opowiadał mi wtedy, że bał się w 1977 roku, że jak się sprawa wyda to nie wyjdzie z obozu do końca życia.
Znaczki te w 2000 roku po śmierci ojca przekazałem na WOŚP, pozostawiając sobie tylko Lenina Dzieciątko...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą