Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Esperanto - białostocki język wszystkich ludzi

53 134  
186   46  
Białystok – miejsce, które za sprawą mediów większości z nas kojarzy się głównie z młodymi zakapiorami odzianymi w odzież wyklętą, co to swoją miłość do ojczyzny wyrażają okazjonalnym łomotem spuszczanym przedstawicielom mniejszości etnicznych.

Aż trudno uwierzyć, że to właśnie w tym mieście narodziła się piękna, utopijna wręcz idea stworzenia języka, który mógłby łączyć ludzi wielu narodowości.

Białystok – kolebka multi-kulti

Ludwik Zamenhof miał szczęście przyjść na świat w Białymstoku, który należał wtedy jeszcze do Imperium Rosyjskiego. W tamtym okresie na ulicach miasta można było spotkać zarówno Rosjan, jak i Polaków, Niemców, a nawet muzułmańskich Tatarów.
Sam Ludwik był Żydem, posługującym się językiem jidisz, ale i prawdopodobnie też polskim. Mając zaledwie dziesięć lat, Zamenhof spisał swoje obserwacje dotyczące Białegostoku w formie dramatu, który zatytułował „Wieża Babel, czyli tragedia białostocka w pięciu aktach”. Chłopak twierdził, że przyczyną konfliktów pomiędzy mieszkańcami wielokulturowego miasta jest bariera językowa i jedynym rozwiązaniem waśni byłoby stworzenie uniwersalnej mowy.


Z czasem Zamenhof - początkujący okulista - zauważył, że istnieje jeszcze jeden powód podziałów – religia. Stworzył więc koncepcję hielizmu, zgodnie z którą sposobem na zbliżenie się Żydów do innych mieszkających w Białymstoku przedstawicieli różnych wyznań, byłoby służenie państwu i odsunięcie religii na drugi, bardziej osobisty, plan. Ten rewolucyjny pomysł został jednak przez ortodoksyjnych Żydów jednogłośnie potępiony.

Pierwsza wersja uniwersalnego została zniszczona przez ojca jego autora

Ludwik miał kilkanaście lat, gdy zaczął pracować nad skonstruowaniem międzynarodowego języka. Zastanawiał się nad ożywieniem martwej już łaciny, ale zasady jej gramatyki były zbyt skomplikowane, co kłóciło się z ideą łatwej do szybkiego przyswojenia mowy. Gramatykę zaczerpnął więc z języka angielskiego, gdzie np. odmiany czasowników nie zmieniają ich formy. Tymczasem zasady słowotwórstwa Zamenhof podkradł z języka rosyjskiego, a większość wyrazów wzorowanych było na słowach znanych z języków germańskich i romańskich.


Kiedy już pierwszy zarys międzynarodowej formy komunikacji był gotowy, notatki Ludwika wpadły w ręce jego ojca, który po przejrzeniu ich doszedł do wniosku, że jego syn spisał jakieś dziecinne farmazony w myśl wydumanej idei, której nikt nigdy nie wprowadzi w życie.
Studiując w Moskwie medycynę, młody Zamenhof poświęcił sześć lat na ulepszenie swojego projektu i przetestowanie go w praktyce. W 1887 roku 28-letni Ludwik wydał książkę zawierającą podstawy nauki międzynarodowej mowy. Podpisał się jako „doktoro Esperanto”. Podręcznik zyskał sporą popularność, a wkrótce wymyśloną przez młodego białostockiego Żyda mowę zaczęto nazywać po prostu „esperanto”.

Esperanto wkurzało zarówno nazistów, jak i komunistów

Język rozwijał się i w ciągu kilku zaledwie lat ilość osób uczących się międzynarodowej mowy rosła błyskawicznie. Duża część z nich pobierała wiedzę z kart wydawanej przez Zamenhofa gazety „La Esperantisto”.

Największą popularnością pismo to cieszyło się w Rosji, gdzie wielkim miłośnikiem esperanto był Lew Tołstoj. Słynny powieściopisarz nie tylko uczył się języka, ale i nakłaniał do tego Rosjan, twierdząc, że popieranie tak szlachetnej idei jest chrześcijańskim obowiązkiem każdego obywatela. Jeden z artykułów autora „Anny Kareniny” musiał nie spodobać się carskiej cenzurze, bo po jego publikacji wydano dekret zakazujący promowania esperanto w rosyjskim imperium.


Jeszcze większy problem z językiem wszystkich narodów miał Józef Stalin, który – jeśli wierzyć jego biografom – sam studiował kiedyś esperanto. W 1937 roku, w czasie nasilenia się terroru policyjnego NKWD, nieoczekiwanie osoby uczące się tej mowy zaczęły być prześladowane. Wiele z nich zostało rozstrzelanych, a jeszcze więcej trafiło do gułagu. Zazwyczaj zarzucano im przynależność do międzynarodowej organizacji szpiegowskiej działającej na szkodę ZSRR.
Mimo że oficjalnie nigdy nie zakazano używania esperanto na terenie Związku Radzieckiego, to do końca okresu rządów Stalina bezpieczniej było nie przyznawać się do znajomości esperanto.


Równie przekichane mieli esperantyści mieszkający w nazistowskich Niemczech. Adolf Hitler miał szczególnie złe zdanie na temat tego „wynalazku”. Przede wszystkim nie podobało mu się to, że autorem esperanto był człowiek o żydowskim pochodzeniu. W „Mein Kampf” Fuhrer pieklił się, że esperanto to międzynarodowa mowa wszystkich Żydów, która stanie się oficjalnym językiem w dniu, kiedy ci zdobędą władzę nad światem. Za używanie tego „bolszewickiego” języka groziło zesłanie do obozu koncentracyjnego.

Esperanto ma nawet swoją flagę!

Jeszcze pod koniec XIX wieku zaprojektowano oficjalną flagę esperanto. Za pomocą jej barw oznaczano książki i inne publikacje przetłumaczone na ten język.


A tymczasem tak brzmi fragment modlitwy „Ojcze Nasz” w języku autorstwa Ludwika Zamenhofa:

Patro nia, kiu estas en la ĉielo,
sanktigata estu Via nomo.
Venu Via regno.
Fariĝu Via volo,
kiel en la ĉielo, tiel ankaŭ sur la tero.


Esperanto – wytrych do szybkiej nauki innych języków?

Podczas pewnego doświadczenia porównano dwie grupy ludzi. Jedną były osoby, które przez cztery lata uczyły się francuskiego, natomiast drugą – ci, którzy przez rok uczyli się esperanto, a następnie przez trzy kolejne lata przyswajały francuski. Okazało się, że uczniowie z tej drugiej grupy znacznie sprawniej i płynniej mówią po francusku niż ci, którzy uczyli się tego języka przez całe cztery lata!
Wygląda na to, że nauczenie się mowy stworzonej przez pana Zamenhofa może być pomocne w szybszym przyswojeniu innych europejskich języków.


Mało brakowało, a esperanto stałoby się oficjalnym roboczym językiem Ligi Narodów

Marzeniem Zamenhofa było to, aby jego wynalazek stał się narzędziem wykorzystywanym w międzynarodowej dyplomacji. I prawie się to udało! W latach 20., kiedy jeszcze wielu polityków bardzo interesowało się esperanto, padła propozycja, aby język ten stał się oficjalnym sposobem komunikacji podczas spotkań przedstawicieli poprzedniczki ONZ, czyli Ligi Narodów!


Zarządzono nawet głosowanie. Wszyscy politycy byli na tak. Wszyscy, oprócz jednego - Gabriela Hanotauxa. Ten francuski delegat miał pewne kompleksy związane ze świadomością tego, że pozycja jego ojczystej mowy, jako języka międzynarodowego, może ulec zachwianiu.

Esperanto ma swoich „protestantów”

To nie jedyny francuski „pierwiastek” w historii esperanto. W 1908 roku dwóch pochodzących z Francji językoznawców uznało, że sztuczny język Ludwika Zamenhofa wymaga kilku reform. Na zmiany nie chcieli zgodzić się konserwatywni esperantyści, uznając mowę opracowaną przez białostockiego okulistę za twór idealny.
Doszło więc do podziału i powstania tzw. „esperanto reformita”, czyli języka znanego jako „ido”. Różnice między pierwowzorem są niewielkie. Podobnie mała jest ilość użytkowników zreformowanego esperanto. Ta waha się pomiędzy 200 a 5000.


Esperanto to jedyny język, który nie posiada nieregularnych czasowników

Wyjątki od reguły obecne są w każdej mowie na świecie, a zmorą większości osób uczących się języka są nieregularne odmiany czasowników. I tak na przykład w języku francuskim jest ich 2238, natomiast w niemieckim czy hiszpańskim ok. 700. Natomiast w esperanto nie ma nawet jednego takiego czasownika. Do tego wszystkie słowa wymawiamy zgodnie z fonetycznym ich zapisem.

W esperanto kręcono filmy

W 1966 roku nakręcono film pt. „Incubus”. To czarno-biały amerykański horror, w którym główna rolę zagrał, znany później ze „Star Treka”, William Shatner. Dialogi nagrano w esperanto, a wszyscy aktorzy dostali 10 dni na przyswojenie swoich kwestii. Dodatkowo twórcy „Incubusa” zabronili dubbingowania swojego dzieła, więc każda wersja filmu dostępna była tylko z napisami.
Podobno esperantyści spadali z krzeseł wyjąc ze śmiechu, kiedy usłyszeli jak bardzo nieudolnie brzmi esperanto w ustach amerykańskich aktorów usiłujących wiarygodnie powtórzyć wyuczone kwestie.
Film zaginął gdzieś na wiele lat, ale odnalazł się w 2001 roku i trafił na DVD.



Międzynarodowy język mógł stać się oficjalną mową pewnego państwa

Moresnet to 2,7 km kwadratowego, o które przez ponad sto lat kłóciły się władze Niemiec z rządem Belgii. Skrawek terenu przez cały ten okres był terenem neutralnym, zamieszkanym głównie przez ludność pracującą w obecnej tam kopalni rudy cynku. Zanim na mocy Kongresu Wiedeńskiego Moresnet oddany został Belgom, w 1900 roku Wilhelm Molly - lekarz zatrudniony we wspomnianej kopalni - bardzo intensywnie optował za stworzeniem regularnego państwa, które pragnął nazwać Amikejo. Oficjalnym językiem miało być tam esperanto.


I na koniec taka ciekawostka. Esperanto w dalszym ciągu ma swoich miłośników, którzy korzystają z całkiem pokaźnej ilości pomocy naukowych oraz przetłumaczonych na międzynarodową mowę książek. Dla jednych jest to hobby, a dla innych… pierwszy język. Szacuje się, że na świecie żyje ok. 1000 osób, których „ojczystą” mową jest właśnie esperanto. Zazwyczaj są to dzieciaki wychowane w domach, gdzie rodzice są esperantystami i mówią do siebie w tym języku.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
1

Oglądany: 53134x | Komentarzy: 46 | Okejek: 186 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało