Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Perpetuum mobile - wynalazek za milion euro

362 939  
573   96  
Milion euro - tyle wynosi nagroda przygotowana przez członków Brytyjsko-Flamandzkiego Stowarzyszenia Sceptyków dla osoby, która skonstruuje samonapędzającą maszynę działającą w nieskończoność. Chociaż znane nam prawa fizyki wykluczają istnienie perpetuum mobile, to od stuleci nawet najtęższe, racjonalne umysły usiłowały stworzyć urządzenie, które raz wprowadzone w ruch działać będzie po kres czasu.


Jak wiadomo, tego typu maszyna istnieć może tylko w fantazji osób, które perpetuum mobile usiłowały skonstruować. Taka maszyna obaliłaby podstawowe zasady fizyki i musiałaby produkować więcej energii, niż zużywa, aby np. nadrobić ubytki utracone w wyniku tarcia.

Kręcące się koła

Pierwsze udokumentowane próby zmierzenia się z niepodważalnymi prawami natury odnotowano w XII wieku. Pochodzący z Indii matematyk Bhaskara opisał proste urządzenie - koło wypełnione pojemnikami z rtęcią. Wprawione w ruch urządzenie miało sprawiać, że ciekły metal przelewał się zawsze w taki sposób, aby koło było cięższe po jednej stronie osi.


Ideę podchwycili arabscy wynalazcy, tworząc przynajmniej trzy, podobne do projektu Bhaskara, szkice wiecznie działających maszyn. Wkrótce tematem tym zainteresowali się też Europejczycy.

Najbardziej bodaj znanym przykładem jest tu Villard de Honnecourt - francuski podróżnik i autor jednego z najstarszych, zachowanych do dziś szkiców architektonicznych. Wśród nich znalazł się projekt koła obciążonego ruchomymi młoteczkami. Villard sugerował, że taki wynalazek mógłby być wykorzystany do konstrukcji mechanicznych urządzeń dla tartaków czy nawet młynów.


Na podobnej zasadzie opierał się też projekt wynalazku włoskiego inżyniera epoki renesansu - Taccoli. Wiecznie kręcące się koło miało być wykorzystane do wprowadzania w ruch machin wojennych.

Wypadek przy pracy

Szaleni twórcy, łamiący sobie głowy nad perpetuum mobile, nie zawsze skazani byli na niepowodzenia. Żyjący w XIII wieku francuski uczony Petrus Peregrinus de Maricourt był przekonany, że umieszczona w magnetycznym kole igła zacznie wirować niczym śmigło w Apache'u. Mimo niezliczonej ilości prób, igła nie tylko nie chciała się kręcić, ale uparcie pokazywała jeden kierunek. W ten sposób Petrus, całkiem nieświadomie, zapisał się na kartach historii jako człowiek, który zbudował pierwszy kompas.


A co na to Leonardo?

No, cóż - najświatlejszy z umysłów Odrodzenia sugerował, aby „wynalazcy” wierzący w istnienie perpetuum mobile zajęli miejsce zaraz koło poszukujących kamienia filozoficznego alchemików. Da Vinci nie poprzestał na złośliwej krytyce, ale i dokładnie przyjrzał się znanym mu projektom wszystkich niesamowitych urządzeń i udowodnił, że absolutnie nie ma możliwości, aby tego typu wynalazki mogły wyprodukowywać więcej energii, niż zużywają.
Najwyraźniej jednak wielki uczony sam sobie trochę przeczył - wśród słynnych szkiców renesansowego wynalazcy znalazł się także projekt zaawansowanej technicznie maszyny, w której koło obrotowe napędzane jest za pomocą wody pompowanej przy użyciu tzw. śrub Archimedesa.


Królewska maszyna

Tematem legendarnej maszyny bardzo interesował się żyjący w XVII wieku król Anglii i Szkocji - Karol I. A wszystko to dzięki Williamowi Sommersetowi - prominentnemu wynalazcy, który zaprezentował władcy swoje dzieło. Bazując na najstarszych projektach perpetuum mobile, skonstruował on podzielone na 40 komór koło o średnicy 4 metrów. Każda z przegród obciążona była kulą o wadze nieco ponad 22 kg. To okazałe urządzenie oficjalnie pokazano królowi oraz specjalnie na ten cel zebranej komisji. Jeśli wierzyć kronikom - koło kręciło się bez ingerencji innych źródeł energii. Jak było naprawdę? Przypuszczamy, że jednak ktoś musiał ustrojstwu pomagać...


Tajemniczy Orffyreusz

Innym szalonym wynalazcą, który postanowił zmierzyć się z perpetuum mobile był pewien ekscentryczny niemiecki przedsiębiorca. Kazał nazywać się wymyślonym przez siebie przydomkiem - Orffyreusz. Mężczyzna zbudował coś, przy czym wszystkie poprzednie „wiecznie działające” machiny wydawały się dziecięcymi zabawkami. Obciążone ciężarkami i zwisającymi na linkach wahadłami wielkie koło, które - jak zaręczał jego twórca - działało i działać będzie zawsze, przyciągnęło wielu ciekawskich gapiów, ale także i przysporzyło Orffyreuszowi grupę zacietrzewionych przeciwników. Jednym z nich był sam Izaak Newton, który usiłował przekonać wszystkich zainteresowanych dziełem niemieckiego ekscentryka, że padli ofiarą oszusta.


A mimo to Orffyreusz na poklask nie narzekał. Co więcej - sponsorem jego prac został sam niemiecki książę Karl, który ściągnął wynalazcę do swego zamku w Weissenstein. Ciągle kręcące się koło faktycznie robiło kolosalne wrażenie. Twórca jednak nigdy nie zdecydował się na ujawnienie sekretu swojego wynalazku. Zamiast niego, tajemnicą tą postanowiła podzielić się ze wszystkimi zainteresowanymi służąca Orffyreusza, która pokłóciwszy się z nim zrezygnowała z pracy. Otóż za wprowadzanie koła w ruch odpowiadał ukryty przed oczami zachwyconych widzów walec, którego „obsługą” zajmowała się wspomniana pomagierka, a także brat oraz żona wynalazcy. Jak nietrudno się domyślić, reputacja twórcy kontrowersyjnego ustrojstwa została mocno nadszarpnięta...

Nie tylko koła

Bardziej kreatywny od swych poprzedników był Robert Boyle - irlandzki fizyk i wynalazca, który najwyraźniej uznał, że kręcące się koła to już przeżytek i zaprezentował światu łamiący najważniejsze zasady fizyki, samonapełniający się zbiornik. Oczywiście już wtedy nikt nie oczekiwał, że projekt Boyle'a kiedykolwiek stanie się podstawą do stworzenia w pełni funkcjonalnego perpetuum mobile.




Milion euro wciąż czeka

Mimo że stworzenie perpetuum mobile obiecywał nam sam Nikola Tesla, który zaręczał, że jest dosłownie o krok od oddania w ręce ludzkości wolnej energii, do dziś nikt nie skonstruował tego legendarnego urządzenia. Póki co możemy więc je umieścić na półce, gdzieś pomiędzy włochatym yeti i niepokalanym poczęciem. Trzeba jednak przyznać, że najbliższy celu jest Reidar Finsrud - wizjonerski artysta z Norwegii. Jest on autorem skomplikowanej machiny opartej na ruchomych obręczach, wahadłach i sprężynach.


Urządzenie jest w dalszym ciągu usprawniane, a czas jego działania regularnie się wydłuża. Ostatni rekord pobito osiem lat temu - wówczas wprawiona w ruch konstrukcja pracowała nieprzerwanie przez całe dwa tygodnie! Finsrud twierdzi jednak, że jego dzieło ma znacznie większy potencjał, a w przyszłości takie rozwiązanie może być krokiem w kierunku (prawie) darmowej energii.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
22

Oglądany: 362939x | Komentarzy: 96 | Okejek: 573 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało