Za pośrednictwem Poczty Polskiej najlepiej przesyłać rzeczy, do których nie jest się szczególnie mocno przywiązanym. Na szczęście poczty w niektórych krajach z paczkami obchodzą się delikatniej. A ludzie też potrafią być złośliwi. Oto 10 lepszych i gorszych pomysłów na wykorzystanie - w tym wypadku amerykańskiej - poczty.
Czego człowiek nie zrobi, by uciec od pracy... zwłaszcza niewolniczej - żeby nie było... Czarnoskóry niewolnik Henry Brown wpadł którejś nocy na rewolucyjny i rewelacyjny zarazem pomysł - postanowił wysłać się na wolność. Z drobną pomocą przyjaciół Brown został zamknięty w drewnianej skrzyni i wysłany do Filadelfii, gdzie wylądował 27 godzin później już jako wolny człowiek.
Dobre dwa lata zajęło amerykańskiej poczcie prawne uporanie się z fenomenem... nadawania pocztą dzieci - głównie do mieszkającej w innej części kraju rodziny. Był to sposób zdecydowanie tańszy niż bilet na pociąg. Wystarczały wszak znaczki za ni mniej, ni więcej 15 centów, a przesyłka była nawet ubezpieczona - na 50 dolarów.
Poczta pneumatyczna to stary wynalazek, którego historia sięga końca XIX wieku. Jego działanie opiera się na systemie połączonych rur, w których - w specjalnie przygotowanych kapsułach - umieszcza się przesyłki, a następnie przesuwa do adresata za pomocą sprężonego powietrza. System może działać lokalnie, na przykład w obrębie jednego budynku, ale też znacznie szerzej, obejmując swym zasięgiem pół Nowego Jorku. I o tę pocztę właśnie chodzi. Na jej inaugurację, na oczach wielu obserwatorów, zdecydowano się przesłać trzy rzeczy. Biblię, sztuczną brzoskwinię i... żywego kota.
Co jest dziwnego w przesyłaniu pocztą listów? Nic. Chyba że zawartość. W latach 1976-1990 do mieszkańców niewielkiego Circleville w Ohio zaczęły docierać tysiące anonimowych listów, zdradzających pikantne szczegóły z życia adresatów, którymi ci ostatni z nikim się nie dzielili. Autora listów nigdy nie znaleziono, a przesyłki przychodziły nawet wtedy, kiedy ich domniemany autor - w tej roli Paul Freshour - siedział w więzieniu.
W 1916 roku William H. Coltharp miał nie lada problem natury logistycznej - budował bank w Vernal w Utah, a cegły, które miał w tym celu wykorzystać, czekały cierpliwie w Salt Lake City, trochę ponad dwieście kilometrów na zachód. Policzył koszty dostępnych opcji, potem policzył koszty opcji teoretycznie niedostępnych i zdecydował się na te ostatnie - taniej było wysłać 40 ton cegieł pocztą niż specjalnym transportem. Klnąc na czym świat stoi, poczta zrealizowała zamówienie, dostarczając po czterdzieści cegieł w paczce (co pozwoliło ominąć ograniczenia wagowe). Tym oto sposobem Coltharp zdołał przesłać pocztą bank.
Żołnierze, którzy gdzieś nad Wielkopolską zgubili drona, powinni sprawdzić, czy aby na pewno nie ma go gdzieś na poczcie. W końcu dopiero co pewien student z Ameryki otrzymał drona wartego 350 tys. dolarów przesłanego za pośrednictwem UPS. Zupełnie niezamawianego. Koniec końców okazało się jednak, że nie był to dron wojskowy, a wykorzystywany przez naukowców. Tak czy inaczej kto dokładnie postanowił zrobić studentowi ten prezent, nie ustalono. A ponoć to drony miały dostarczać paczki, a nie na odwrót.
Wciąż jeszcze zdarza nam się otrzymywać tradycyjną pocztą przesyłki reklamowe. By złożyć zamówienie, wystarczy wypełnić formularz i zapakować go do załączonej koperty. To nic nie kosztuje, bo opłata za przesyłkę "jest przeniesiona na adresata". W latach 70. takie reklamy zrobiły się do tego stopnia powszechne i nachalne, że szukano sposobu, jak im zaradzić. I wymyślono - natrętnym reklamodawcom często odsyłano cegły, do których przyklejona była koperta - przez to opłata, którą ponosił ów adresat, nie była mała. Niestety po jakimś czasie listonoszom znudziło się noszenie cegieł i prawo zmieniono.
Starym mafijnym zwyczajem... Nie, nie do końca. Dziennikarze magazynu "Improbable Research" z mafią raczej nie mieli nic wspólnego, kiedy postanowili pocztą wysłać do siebie między innymi zgniłą rybę. W 2000 roku dwójka postanowiła sprawdzić, jak dziwne przedmioty dostarczy poczta. W tym celu wybrali 28 - między innymi nartę, ludzki ząb, balonik wypełniony helem, wspomnianą zgniłą rybę czy świeży kokos. Wynik eksperymentu? 18 z 28 przedmiotów trafiło do odbiorcy.
Po co marnować miejsce? Leafcutter, firma określająca siebie mianem najmniejszej na świecie poczty, zajmuje się ręcznym przygotowywaniem listów i paczek o wielkości paznokcia. Wystarczy napisać list, by pracownicy Leafcutter zamienili go w miniaturkę i dostarczyli do adresata w dowolnym miejscu na świecie.
Wysyłanie zwierząt pocztą jest mocno ograniczone, regulamin pozwala na niewiele. Jednak w tym "niewiele" znajduje się między innymi wysyłanie pszczół, skorpionów, kurczaków, ryb i innych zwierząt o wielkości nieprzekraczającej pół metra. Swoją drogą... może skorpion oczekujący na odebranie ożywiłby choć trochę panie na Poczcie Polskiej?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą