Dziś zabawy zarówno z dzieciństwa, jak i z czasów liceum. No bo co - licealista też dzieciuch i chce się bawić, no nie?
PAŃSTWA I MIASTA: (czy jakoś tak to się zwało)
Mieliśmy nóż i piasek dookoła siebie. Nie pamiętam na czym to dokładnie polegało, ale wiem, że rzucało się nożem w piasek, po czym zdobywało się większe pole czy jakoś tak, ale mniejsza z tym... zabawa skończyła się tak, że rzuciłem zbyt mocno nożem i trafiłem koledze scyzorykiem prosto w klatkę piersiową. Tak, w klatkę piersiową, a dokładnie mostek. Zobaczyłem tylko jak nóż tkwi w nim. Czas wtedy jakby stanął w miejscu i widziałem tylko przerażone miny kumpli patrzących na mnie i na niego. Nóż nagle spadł, a kumpel stał dalej, po czym zobaczyliśmy, że nic mu nie jest. Miał tylko delikatną ranę. To był niezły fart. Zostałbym mordercą w wieku kilku lat.
PATYKI: (dla dwóch lub więcej osób)
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą